Miała być cała sobota przy łódce a jak zwykle, okazało się, że było pół. Dzięki pomocy kolegów i ich wypasionych narzędzi, udało się ustawić kolejne wręgi. Pozostały jeszcze D i E. Bartku, dzięki za wsparcie narzędziowe i za podawanie ołówka ;) Stachu, dzięki za pomoc!
A oto panorama mojego warsztatu szkutniczego. Zaczyna się robić ciasno. Niestety opcja przeniesienia do większego garażu nie wypaliła.
Oczami wyobraźni widzę, jak przeciskasz się pomiędzy wręgami i wzdłużnikami :)
OdpowiedzUsuńTrochę masz deficyt miejsca, (ma się warunki jakie się ma) ale są i plusy dodatnie! Zawsze możesz zaprzeć się o ścianę :D Już bez kpin; to z podziwem patrzę jak podnosisz poprzeczkę, jak zbudujesz ten jacht w tym garażu, to będzie coś!!! Jestem pewien, że jest to możliwe.
Powodzenia w budowie!!
Nie każ sobie długo czekać na następne zdjęcia :)
Lechu miejsca masz, ho, ho w sam raz. Też miałem ciasno. Ważne, że sucho jest i ciepło. A propos Szymona i zapierania się o ścianę. Atoma musiałem przesuwać na boki, z burty na burtę :) Chłopaki super, że działacie nawet po pół soboty. Ale zawsze do przodu. Trzymam kciuki. Pozdrawiam. Piotr
OdpowiedzUsuńPiotr, dzięki za słowa otuchy. Między innymi dzięki temu, że Ty zdołałeś to zrobić w podobnym garażu, zdecydowałem się go wynająć. Co więcej, dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, w sobotę udało mi się przenieść z całym bałaganem dosłownie za ścianę. Szerokość garażu taka sama ale długość znacznie większa. Jest gdzie postawić stół i narzędzia. Pozdrowienia. Lechu
OdpowiedzUsuńE, to masz pełen wypas z tym garażem. Wesołych Świąt. I rumpla w garści (oczywiście swojej Setki) w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Piotr